Przed Wami kolejny rozdział mojego opowiadania. Miał być dłuższy, ale podzieliłam go na dwie części, bo mi się nie chciało tyle przepisywać xD
Dziś notka z punktu widzenia Krada, kolejna też będzie z tego rodzaju :P
A dziś na obrazku Krad w wyobrażeniu Ayame. Narysowała ona swoją wizję Krada i zgodziła się, bym opublikowała ją publicznie xD Dziękuję jej za rysunek i za zgodę:*
Rozdział 12 – Gra, czy może coś wiecej?
Byłem zły, że Ethan rozmawiał z Lizzy. Mogłem się domyślić, że skoro widział mnie z nią, to prędzej, czy później, zareaguje. Ten głupi, puchaty stwór, jak zawsze mu się wtrącać w to, co nie potrzeba. Gdyby nie on, nie musiałbym rozmawiać z Lizzy. Tylko pytanie, czy długo bym tak wytrzymał? Przecież ona i tak by mi nie odpuściła. Na pewno udałoby się jej ze mną spotkać. Była za bardzo uparta. Dlatego, uważam, że lepiej, jak się teraz spotkamy. Nie mogę powiedzieć jej, kim jestem, zresztą na pewno mi nie uwierzy. Byłby to dla niej szok, ale może to jedyny sposób, by się ode mnie odczepiła? Tylko czy tego chcę? Nie byłem do końca pewny. Nie miałem pomysłu, ja przeprowadzić tą rozmowę, co jej powiedzieć. Zaraz, zaraz pomyślałem. Bal. Widziałam plakat na tablicy. Słyszałem też, że Ethan ją zaprosił, ale nie dała mu odwiedzi. Jak uda mi się pójść z nią na ten bal, to w jakiś sposób nam nim zwyciężę. Nie dam się pokonać. Nie potrafiłem ochronić przed nim matki, to może uda mi się uchronić Lizzy. Cholera, jak wyglądają bale w średnich szkołach? Przecież na ostatnim balu byłem jakieś 100 lat temu. Wtedy wszystko było inne, stroje, muzyka, obyczaje. Zapytam Lizzy, niech ona mi pomoże. Czy zaprosić ją na bal, pytałem siebie. Lepiej przecież nie spotykać się z nią. Te bal to dla jej dobra, przekonywałem się w myślach, ochrony przed Ethanem. Jakiego ona ma pecha. Trafiła na dwie osoby, które się szczerze nienawidzą i do tego są dla niej niesamowicie niebezpieczne. Jak dla jednego człowiek to za dużo. Miałem nadzieję, że spędzę ten czas na ziemie w spokoju, a nie wdając się w bliższe kontakty z ludźmi. A tu, niedość, że w mojej klasie jest on, to jeszcze spotkałem Lizzy, która przyciąga niebezpiecznych mężczyzn na kilometr.Ostatnia lekcja, a potem rozmowa. Ciężka rozmowa. Co ja jej mam powiedzieć?
Dzwonek. Wstałem z krzesła i zacząłem kierować się do wyjścia, gdy obok mnie stanął Ethan. Zmierzyliśmy się wzrokiem. Te jego zielone oczy, pamiętałem je doskonale. To one spoglądały na mnie znad ciała matki. Głupi pierzak.
– 1: 0 dla mnie – wyszeptał słyszalnie tylko dla mnie i odszedł z cynicznym uśmieszkiem.
Zobaczymy na jak długo, pomyślałem i uśmiechnąłem się do swoich myśli. Chodziło mu zapewne o ten pocałunek. Szkoda, że nie widział z daleka miny Lizzy. Wtedy, nie byłby taki szczęśliwy. Ale przez chwilę widziałem na jej twarzy inne uczucie, oprócz zaskoczenia i zdenerwowania. Czyżby to była radość? Szkoda, że nie umiem czytać w myślach. Mimo że potrafię praktycznie wszystko, tej jednak rzeczy brakowało mi w tamtym momencie. Zabrałem torbę i wyszedłem na korytarz. Skierowałem się w stronę wyjścia.
To, że Ethan pocałował Lizzy nie spodobało mi się. Pojawił się z nikąd i ją całuje. Co za tupet. Wiem, że on zdawał sobie sprawę z tego, że ich widzę, dlatego ją pocałował. A jak coś do niej czuł? Ta myśl mnie zaniepokoiła. Zresztą to, że on coś do niej czuje nie znaczy, że ona też. To ja nosiłem ją na rękach, dwa razy ratowałem ją z opresji. Można powiedzieć, że jest 2:1, ale dobra zacznijmy od nowa. Niech będzie 1:0. Nie można grać na uczuciach Lizzy, ale to nie z nią gram, gram z Ethanem. Tutaj odniosę zwycięstwo.
Uczniowie puszczali tłumnie szkołę z wielką radością. Nie dziwię się im. Każdy cieszy się, gdy stąd wychodzi. Chyba nikt nie zauważył, że idę w stronę parku. Ciekawe, czy długo będę musiał czekać. Nie spieszyłem się, mój krok był powolny. Doszedłem do kasztanowca. Pokrywał się powoli kwieciem, to właśnie w nich lubiłem. Dlatego znalazłem się tutaj, tego dnia, gdy ją poznałem. Kasztanowce to drzewa, które niezmiernie lubię. Dlaczego? Bo są wysokie, dumne, mają piękne kwiaty i owoce. Jak włosy Lizzy, skojarzyło mi się. Ktoś nadchodził. Ludzie nie potrafią poruszać się bezszelestnie. Usiadłem na kocu, który zapewne Lizzy I Caroline przyniosły. Był dość zniszczony, widać, że dawno zaczęły tu przebywać.
– Cześć – powiedziałem wstając, gdy tylko się pojawiła – Usiądźmy, dodałem
– Cześć- powiedziała i usiadła. W jej głosie słychać było zaskoczenie i niezdecydowanie. Nie do takiego zachowania się przyzwyczaiłem.
Trzymała się dość daleko ode mnie. Była ostrożna. Czekała na to, co mam jej do powiedzenia.
– Dlaczego wybrałyście to miejsce? – była zaskoczona pytaniem, ale odpowiedziała
– W tą stronę parku nikt się nie zapuszcza, jest tu spokojnie i cicho. Unikalne miejsce w centrum Londynu. To drzewo daje nam schronienie i jest dla nas miejscem odpoczynku, gdy to mówiła jej głos stał się spokojniejszy i radosny.
– Kasztanowce to moje ulubione drzewa, ich owoce mają taki sam piękny kolor, jak Twoje włosy panienko – powiedziałem, a ona okryła się rumieńcem. Teraz czas na główne pytanie. Wstałem i podszedłem do niej. Ukląkłem i złapałem ją za dłoń.
– Panienko Elizabeth, czy pójdziesz ze mną na bal absolwentów?. Zamurowało ją przez chwilę. W jej oczach odbijały się nieznane mi iskierki, leczy szybko zniknęły ustępując miejsca zaskoczeniu.
– Pójdę z Tobą na bal. Ale pod jednym warunkiem – odpowiedziała – Odpowiesz na moje pytania.
O! Dobrze rozegrane Punkt dla Ciebie. Postanowiłem, że nie przegram z Ethanem, dlatego powiedziałem.
– Dobrze, co tylko sobie życzysz panienko.
Usiadłem obok niej. Promienie słońca rozświetlały nasze twarze. Była spięta. Zastanawiała się od czego zacząć. Pomyślałem, że powiem jej najmniej, jak tylko będzie możliwe. Mam nadzieję, że moje monosylabiczne odpowiedzi ją zniechęca. Dobra. Mam być szczery podobno. Ciekawe od czego zacznie.
– Co się stało z Twoją matką? zapytała, nie patrząc na mnie. Ten głupek jej powiedział, nienawidzę go coraz bardziej!
– On Ci powiedział? – zapytałem. Odwróciła się w moją stronę i spojrzała zdziwiona.
– Co miał mi powiedzieć? Mówił tylko, żebym zapytała o nią zapytała. Widać, że nie kłamała, ale tego pytania wolałbym uniknąć. Skoro powiedziałem, że będę odpowiadał na te pytania to muszę to zrobić. Chyba zauważyła, że to dla mnie niezbyt miły temat. Chciała coś powiedzieć, ale jej przerwałem.
– Nie żyje – krótko i na temat
– Nie żyje?- Była poruszona i widziałem, że ma sobie za złe, że o to zapytała- Przepraszam nie wiedziałam.
– Skąd mogłaś wiedzieć? Skoro on Ci nic nie powiedział. Moja matka nie żyje, została zabita – dodałem.
Spojrzała na mnie swoimi oczyma. Widziałem, że gryzie się z tym, co zrobiła. Nie chciałem widzieć smutnej panienki Lizzy, gdy się uśmiecha wygląda o niebo lepiej. Wyciągnąłem rękę i dotknąłem jej policzka. Jej skóra była tak delikatna, jak zapamiętałem.
– No dalej, pytaj – powiedziałem uśmiechając się i dalej dotykając jej twarzy. Moje place poruszały się po jej policzku dosięgając linii ust. Zarumieniła się, wyglądała jeszcze piękniej. Dotknęła mojej dłoni i zapytała, a raczej stwierdziła:
– Nie jesteś człowiekiem.
– No nie do końca – odparłem dalej trzymając dłoń na jej twarzy, uspokoiło ją to, jej ręka natomiast z powrotem znalazła się na kocu.
Nie wyglądała na zadowoloną z takiej odpowiedzi. Zapytała;
– To kim jesteś? Spiderman’em, czy co? – to miał być chyba żart, ale ja nie wiedziałem co to za człowiek, więc wolałem się nie śmiać.
– Spider co? – zapytałem
Zaczęła się śmiać. Głośno, tak że jej śmiech wypełniał las. Moja ręka spoczęła na kocu. Obserwowałem ją. Jeszcze nigdy nie widziałem jej tak radosnej. W moim sercu coś drgnęło. Czułem się przy niej dobrze. Jej nastrój udzielił się mi także więc śmialiśmy się razem. Nasze oczy zetknęły się w tym samym momencie. Znowu te nieznajome iskierki, ale chyba były pozytywne. Pierwsza skończyła się śmiać i powiedziała:
– Nie chcę mi się tłumaczyć.
– Ale powiedz, co to za człowiek, mam się go bać? – udałem przerażonego
– No pewnie, ze tak. Ugryzł go pająk, od tego momentu posiada nadprzyrodzone zdolności i zaraz się tu pojawi – wyraźnie ze mnie żartowała
– No to ja idę, skoro wolisz spiderman’a – powiedziałem i wstałem.
Złapała mnie za rękę i wyszeptała:
– Nie opuszczaj mnie…
Supeer! Hehe.. Spiderman ;D Czekam na next’a
Pozdrawiam ;**
Kae_chan
O, boże. Piękny ten rysunek ;] Ja sobie nie potrafię Krad’a wyobrazić xD
A notki z perspektywy Krad’a są o wiele lepsze. Wiemy co on czuje, że kocha Lizzy. I dowiedzieliśmy się o ich głupiej grze xD
Ciekawa jestem co było z Ethan’em i Matką Krad’a… Przegapiłam coś? Kurde, dawaj nowa notkę! xD
„Spider-co?” xD O boże, a myślałam, że nie powie, że nie wie xD
Fajny koniec ;] Lubię gdy kończy się w takich momentach :D
Krad według Ayame jest taki słodziutki ;D;D mrr… takich kolegów to mogłabym mieć w klasie ;P
Kyaa… zakochany Krad… Kyaa… takie to piękne ;D
@Aikee_chan
Jeśli chodzi o Ecia matkę Krada, to Ecio ją zabił. Ale mi to nie przeszkadza i to mój ulubieniec z tego opowiadania ;D
To może wrócę do odcinka: podoba mi się z perspektywy Krada, choć takie trochę dziwne wrażenie, jak czytam. Bo on zawsze taki opanowany, spokojny, a myśli jak każdy z nas ;D
Dla mnie szokujące ;D Ale chyba dlatego, że ciągle myślę o nim, jako Sebastianie, a nie jako Kradzie ;D Aż mi normalnie Ciela tu brakuje ;D
Dobra, plotę trzy po trzy, więc kończę.
P.S.- e-mail mi ciągle nie przyszedł. Nawet wypełniłam to jeszcze raz na innych danych, ale nie pomogło….
Bye-nyappy ;*
Taa, zgadzam się z Aikee, że notki Krada są o niebo lepsze. Strasznie podobała mi się akcja ze Spidermanem, ale w sumie rozgrywka Krad vs. Ethan też jest interesująca. Nawet jeśli trochę obija się o grę na uczuciach Liz. Bo takie gierki są najciekawsze. Pozdrowionka ^^
Alex
@Aikee_chan
Koniec w takich momentach, to przedsmak tego, co zdarzy się w następnym rozdziale xD Trzeba budować napięcie:D:D:D
@Aoi
A to Ci cholerny WP, mam nadzieję, że przyjdzie Ci tak rejestracja szybko, bo ja chcę Twojego bloga już xD
Może w nowej klasie będziesz mieć takich kolegów?:D
Bo u nas, jak sama wiesz, to nic szczególnego xD (zabiliby mnie jakby to przeczytali^^)
Krad w gruncie rzeczy jest normalny, oprócz tego, że jest demonem i nie wie, kto to Spiderman xD
@Alex
Też uważam, że takie gierki są najciekawsze. Trochę mi głupio, że odbywa się to kosztem Lizzy, ale jakoś się to rozwiąże:D
12 rozdział rozśmieszył mnie, aż do bólu brzucha. Zgadzam się z Aikee_chan i Alex, momenty z narracją Krada są lepsze.
To takie irytują, że Lizzy jest pionkiem w grze Krad’a
i Ethan’a.
Czekam na kolejny rozdział!