Mamy piątek, który staje się najlepszym dniem w moim życiu przez 10 miesięcy, szczególnie popołudnia i wieczory xD Jak na razie da się przeżyć:P
A dziś kolejny odcinek przygód panny Canaan i reszty:P Dziś było trochę wspomnień, ale o tym dowiecie się czytając resztę.
Odcinek 09
Zaczynamy od sceny z Yun Yun, którą nasi podróżnicy spotykają na drodze i zabierają ze sobą. Okazuje się, że ona też wybiera się do wioski, ponieważ chce umrzeć w miejscu, w którym się urodziła (odłączyła się od The Snakes i teraz nie ma lekarstw, a każdy Borner mu je zażywać, na dodatek każdy ma inne). Na tą informację Maria reaguje płaczem, ale długo nie może histeryzować, bo ktoś zaczyna do nich strzelać. Jest to człowiek w masce, taki sam jak w pierwszym odcinku. Canaan biegnie na pomoc, ale bez swoich zdolności nie może nic szczególnego zrobić. Sytuację ratuje Hakko, która krzycząc sprawia, że tajemnicza osoba ściąga maskę i umiera. Okazuje się, że takie osoby nazywane są Unbloom’ami, nigdy nie stają się Borner’ami, bo nie mogą rozkwitnąć.
Wioska jest coraz bliżej. Zieje pustką z niej, jak cholera. Jak już tam docierają to Hakko udaje się do swojego dawnego domu, a Mino wraz z Santaną rozmawiają. Dowiadujemy się w jaki sposób wirus został rozprzestrzeniony w wiosce oraz poznajemy przeszłość Santany. Okazuje się, że pracował w Langley, coś mają z CIA wspólnego i był odpowiedzialny za rozprzestrzenienie wirusa w wiosce. Zrobił to nieświadomie, myśląc, że ratuje ludzi przez wirusem, który został wcześniej rozprzestrzeniony. Okazuje się, że wszystko było częścią eksperymentu, który miał na celu pozyskanie ludzi, u których wirus Ua wywołał efekty uboczne. Projekt zwany Kwitnącym Ogrodem był dziełem The Snakes i CIA. Po tym Santana odszedł z Langley i poznał Natsume, która pracowała w organizacji NGO zajmującej się tropieniem błędów CIA.
Maria i reszta idą sobie do domu Yun Yun, która przypomina sobie, co działo się przed zakażeniem wirusem.
Dowiadujemy się, że Unbloom nigdy nie stanie się Borner’em, a przy życiu utrzymywany jest tylko po, żeby dowiedzieć się, co poszło nie tak i dlaczego nie stał się Borner’em.
Liang Qi chcąc dopaść Canaan leci do wioski i ją ostrzeliwuje. Na miejscu pojawiają się Alphard wraz z Cummingus’em. Przywódczyni The Snakes strzela do siostry. A Cummingus próbuje zastrzelić Alphard w imię miłości, okazuje się, że jego pistolet został podmieniony na zabawkę, teraz to Alphard celuje w podwładnego, ale nic mu nie robi, bo też ma pistolet zabawkę. Liang Qi odlatuje.
Canaan przypomina sobie, co się zdarzyło w wiosce. Spotyka Alphard, która dopiero teraz dowiaduje się, że białowłosa straciła swoje zdolności. Znowu rozmawiają o przeszłości, gdy to Alphard zabiła Siam’a. Przywódczyni The Snakes karze żyć Canaan i pomaga jej wydostać się z zawalonego budynku, pod gruzami, którego się znalazła.
Wszyscy spotykają się, Santana celuje do Alphard, ale ta mówi, że idzie do fabryki i ma zamair zniszczyć wszystko, co dotyczy projektu…
Myśli i wnioski:
Liang Qi coraz bardziej odbija, z miłości do siostry głupieje już prawie. Coraz mniej ją lubię i wnerwia mnie coraz bardziej. Niech ją w końcu uciszą, nieważne jak:p
Coś mi się wydaje, że Alphard taka zła do końca nie jest. Może okazać się, że zrobi jakąś dobrą rzecz, którą odpokutuje winy i wszyscy będą szczęśliwi:P
Strasznie żal mi ludzi z wioski, którzy stali się przedmiotem eksperymentu. Jeszcze bardziej szkoda mi Santany, który chcąc dobrze, zrobił źle i teraz ma wyrzuty sumienia i jeszcze patrzy na Hakko, która cierpi.
Sama Hakko jest dla mnie zagadką. Nie wiem, co o niej myśleć. Niby jest w miarę dobra, ale do końca tak nie jest. Oczywiście, że ma żal, że całe jej życie zostało zniszczone, ale nie musi się wyżywać na innych, którym też jest ciężko. Nie ona jedna jest na świecie.
Canaan może odzyska zdolności, bo pod koniec odcinka mówiła, że widzi jasnobrązowy kolor u Alphard, taki jak u Siam’a. Teraz jest jej z pewnością dziwnie bez umiejętności. No ale zobaczymy.
Teraz czekam na dalszy ciąg i zabieram się za zaległości w anime, których mi się trochę narobiło. To jest minus szkoły, że mało co się ogląda:(
Teraz screen’y:P
o.O wow… Chyba musze w końcu zacząć to oglądać, bo robi się coraz ciekawsze :D Fajną ma krechę ;] A z tego co czytałam wcześniej, to fabuła też jest niczego sobie… *.* Nono ;] Ciekawie się czyta ale jeszcze berdziej jestem ciekawa samego anime… Lookne na jeden odcinek a potem się zobaczy ^^
Pozdro! Shioko :*
No własnie, trzeba zabrać się za to, bo jak tak czytam, co każdy kolejny odcinek kusi mnie coraz bardziej ;P
Powoli zbliżamy się chyba do wielkiego wyjaśnienia całej sprawy i ostatecznej konfrontacji Alphard i Canaan. Jakoś nie przewiduję żeby cała sprawa mogła się zakończyć całkowicie pokojowo…
Mnie się akurat podoba wątek Liang Qi, uważam, że w takiej serii im więcej maniaków tym lepiej. Poza tym, bardzo podobają mi się sceny, w których strzela do Cummingsa z broni na kulki, a on przyjmuje każdy strzał z taką masochistyczną przyjemnością :D.