Nawet nie wiem, w jakim momencie się moje opowiadanie znalazło xD Ale trzeba coś Wam dodać nowego, żeby nie było nudno:D
Tak więc przed nami juz 13 rozdział. A ja teraz uciekam ogladać siatkówkę. Do boju Polsko!!
Ha! Zastanawiajcie się, co będzie dalej xD
Rozdział 13 – Nietypowa prośba
Zatrzymałem się zastanawiając skąd w jej głosie tyle smutku. Była przecież taka radosna przed chwilą. Usiadłem z powrotem i popatrzyłem na nią. Uścisnąłem jej dłoń. Bez problemu jej dłoń mieściła się w mojej. Były jakby stworzone dla siebie/
– Powiedz mi, kim jesteś? – powiedziała
– I tak mi nie uwierzysz – odpowiedziałem puszczając jej dłoń i odwracając się bokiem
– Może nie będę w stanie od razu, ale tyle już widziałam rzeczy, które nie mieszą się w głowie, że moje racjonalne poglądy na życie legły w gruzach. Nic mnie już nie zdziwi. Chcę poznać prawdę.
Co mam zrobić? Dobra zaryzykuję, może nie ucieknie z krzykiem
– Jestem demonem – powiedziałem to dobitnie i głośno zarazem. Pewnie zaraz zacznie wrzeszczeć, albo śmiać się.
Zaciekawiony odwróciłem się w jej stronę. Siedziała tak, jak ją widziałem wcześniej. Nic nie mówiła. Była, o dziwo, spokojna.
– Demony istnieją? – zapytała, bardziej stwierdzając niż wątpiąc.
– Przed Tobą stoi żywy okaz – powiedziałem poważnie. Chyba zaczynała mi wierzyć, albo tak dobrze udaje.
– I to, dlatego jesteś taki silny, masz świetne refleks i… jesteś nieziemsko przystojny – to ostatnie dodała bardzo cicho, ale chyba nie wiedziała, że demony mają także świetny słuch. Uważa, że jestem przystojny, to ułatwia sprawę.
– Tak, to wszystko z tego powodu – potwierdziłem
– Ile masz lat? – zapytała
– Jak to ile? 19 – odparłem. Widać nie była przekonana. Jest lepsza niż myślałem, szybko kojarzy fakty. 19 letni demon to dziecko, nie wyglądam na dziecko. – No 19 i trochę – dodałem
– Trochę? To znaczy ile? – była dociekliwa i uparta, sytuacja nie będzie jednak tak prosta, jak myślałem.
– No trochę to tylko nic nie znaczące 200 lat – powiedziałem
– I to jest nic nieznaczące trochę? – była zdziwiona
– Dla ludzi to dużo, dla nas to mały okres czasu. – wyjaśniłem.
– Dla was… demonów – powoli docierało to do niej – Jak długo żyjecie?
– Różnie. Najstarszy osobnik, jakiego znam, ma przeszło 3000 lat – chodziło mi oczywiście o Bernarda. A tak przy okazji, to nasunęło mi się, że dawno nie dawał o sobie znać.
– To… to niewiarygodnie dużo. – była zaskoczona. Skoro masz przeszło 200 lat, to, dlaczego wyglądasz tak młodo? – zapytała patrząc na mnie.
– Do końca sam tego nie wiem. Starzeję się, ale wolniej niż ludzie – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
Bernard nigdy do końca mi nie wyjaśnił, dlaczego tak się dzieje. Może sam nie wiedział? Czyżby druga intrygująca go rzecz?
– To niewiarygodne, ale chyba Ci wierzę. Lepsze takie wyjaśnienie niż żadne – powiedziała, a moje ciało przeszedł nieznany mi dreszcz. Zaniepokoiłem się tym faktem, co to jest? Ciekawe też, ile jeszcze chce wiedzieć.
– Dlaczego mnie uratowałeś? Demony, jak sądzę, zabijają ludzi, a nie ratują ich.
Trudne pytanie. Właściwie, dlaczego ja ją ratuje? No tak, nie chcę wywoływać paniki i skandali. Nie chcę tworzyć sobie problemów, gdyby zginęła, to prawdopodobnie moja kara na ziemi przedłużyłaby się, a tego nie chcę. Choć, czy tylko, dlatego ją uratowałem? Co mnie do tego skłoniło?
– Masz rację, z reguły zabijamy ludzi, ale nie wiem, dlaczego miałabyś ginąć, jeszcze z moich rąk. Nie chciałem wywoływać żadnych problemów, dlatego Cię uratowałem.
Miałem dziwne wrażenie, że nie do końca satysfakcjonuje ją moja odpowiedź. Ale powiedziała tylko:
– Aha. Czyli miałbyś problemy gdybym zginęła?
– Pewnie tak. Zresztą, po co masz ginąć? To, że spotkałaś nieodpowiednią osobę, nie może skreślać Twojego życia – powiedziałem, nie ma sensu się za dużo rozgadywać. – Dlaczego nie uciekasz ode mnie? Nie boisz się? – zapytałem
– Jak mogę bać się kogoś, kto uratował moje życie? – odbiła zręcznie piłeczkę
– Ale jestem demonem, nie przeraża Cię to? Skąd pewność, że zaraz Cię nie zabiję?
– Jakbyś chciał to zrobić, to już dawno byś to zrobił, czyż nie? – odparła
– Masz rację, ale zawsze istnieje ryzyko, że będę mieć zły dzień i Cię zabiję – powiedziałem.
Chyba się trochę przestraszyła, ale nie chciała dać tego po sobie znać, bo odparła śmiejąc się:
– Wtedy będę liczyć, że Spiderman przybędzie i mnie uratować.
Znowu ten facet, co to za jeden?
– Jest jakaś rzecz, której nie potrafisz zapytała?
– Nie wiem, nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Po prostu robię to, co muszę i zawsze mi to wychodzi.
To była prawda, nigdy nad tym nie myślałem, zresztą nikt wcześniej nie zadał mi takiego pytania. Sam byłem ciekaw, gdzie znajduje się granica moich zdolności. – Chcesz to możemy sprawdzić – zaproponowałem.
Była zbita z tropu.
– Dobra, to, co mam robić?
– Patrzeć, albo nie, powiedz, co chcesz zobaczyć. – powiedziałem i obdarzyłem ją uśmiechem. Tym razem nie zarumieniła się. Zaciekawiło mnie to, co sobie teraz myśli i jakie zadanie będzie mieć dla mnie. Wyrwać drzewo z korzeniami? Błahostka.
– Skoro potrafisz wszystko, a jest to pokaz Twoich zdolności, to proszę pocałuj mnie. – powiedziała i spojrzała na mnie.
Nie tego się spodziewałem. Zaskoczyła mnie tym zadaniem. Ta dziewczyna jest niesamowita. Skoro tego chce, niech jej będzie. Sama ułatwia mi sprawę balu, mało prawdopodobne, że teraz się nie zgodzi. Ethan, widzisz, tak załatwia się sprawy. To teraz zaczynamy.
Podszedłem do niej bardzo blisko. Chwyciłem za rękę i podniosłem z ziemi. Złapałem ją w talii i przysunąłem do siebie. Nie patrzyła w moje oczy, twarz miała spuszczoną w dół. Byłem bardzo blisko niej. Czułem bicie jej serca. Waliło, jak szalone. Czyżby nasza panieneczka, nie robiła tego wcześniej? A przepraszam, Ethan, ale to było raczej jednostronne.
Jedną ręką dalej trzymałem ją w talii, a drugą uniosłem jej twarz do góry:
– Popatrz na mnie – powiedziałem.
Teraz się zarumieniła. Znowu z bliska mogłem oglądać jej twarz. Duże zielone oczy świecące nieznanym mi blaskiem. O czym myśli? Żałowałem, że nie umiem czytać w myślach. O, nie powiedziałem jej, że nie potrafię tego robić, ale niech myśli, że wiem, co teraz czuje. A tak naprawdę nie mam zielonego pojęcia.
Teraz chwyciłem ją mocno w talii, a drugą rękę położyłem na jej plecach. Jej ręce były skrzyżowane na piersiach. Czyżby chciała zrezygnować? Oj nie tak łatwo, jak chciała poznać moje zdolności, to teraz czekaj na główne przedstawienie. No to zaczynamy. Zapaliłem się do tego zadania. Moja twarz była blisko jej. Dotknąłem jej ust moimi. Czułem, że przeszedł ją dreszcz. Strachu, podniecenia? Nie wiedziałem, ale mimo tego nie przerywałem. Moje wargi zachłannie, można powiedzieć brutalnie wpajały się w jej. Pachniała truskawkami. To dodatkowo potęgowało wrzenie krwi z moim ciele. Jej serce nadal biło szybko. Nie odwzajemniała mojej pieszczoty, ale mimo tego, postanowiłem działać dalej. Mój język dotknął jej warg, torując sobie drogę do wnętrza jej ust. Dotknąłem jej zębów. Czyżby nie chciała tego kontynuować? Ale teraz mnie zaskoczyła. Jej ręce znalazły się w moich włosach, a potem na plecach. Jej usta nie stanowiły już problemu. Dotyk jej rąk był niezmiernie przyjemny. Teraz zaczynamy naprawdę. Moje ręce błądziły po jej plecach, zjeżdżając coraz niżej. Nasze usta pasowały do siebie idealnie. Znalazły swój rytm i razem poruszały się bardzo zgranie. Czułem, że teraz to nie jest pokaz moich zdolności, to było coś innego, coś, czego nie znałem, al. Było to niezmiernie przyjemne. Widać była już pewniejsza, dlatego nasz pocałunek był coraz bardziej głęboki. Nie znałem jej z tej strony. Całowałem się już kiedyś, ale całowanie z człowiekiem było o wiele przyjemniejsze. Ta dziewczyna ma w sobie potencjał, jeśli chodzi o tą sprawę. Coraz bardziej mi się to podobało. Nie wiem, jak długo trwał nasz pocałunek, ale w tym momencie Lizzy przestała. Czułem jej oddech na mojej twarzy. Jej ręce delikatnie odsunęły mnie od niej. Popatrzyła na mnie, była zarumieniona, ale to chyba wino tego, co stało się przed chwilą. Co już koniec? Dla demona to dopiero przedsmak, stanowczo za krótko! Chwyciłem ją mocniej niż przedtem i przysunąłem do siebie…
Łaa, ty mi to już pokazywałaś! Fragment o pokazie zdolności! Ahh… Na blogu czyta się lepiej ;] Kurcze, już zapomniałam o moim opku ;/ Jak tak dalej pójdzie to już nikt się nim nie zainteresuje, jeśli w ogóle kiedykolwiek tak było.
Dobra, mama się znów czepia. Pisz coś dalej ;D
pozdrawiam.
Narasta napięcie, co się stanie dalej?! Ciekawy rozwój akcji, aczkolwiek stanowczo za krótki rozdział ;) Czekam na kolejne niespodzianki w powieści.
Ayame
Bez końcowych opisów pewnie bym się obeszła, aczkolwiek ogólnie rozdział bardzo mi się podobał. Liz coś średnio efektownie zareagowała na wiadomość o tym, że Krad jest demonem. No, ale w sumie tyle razy ratował jej życie, że chyba faktycznie nie miała się czego bać. A próba… Skąd ja wiedziałam, że wybierze coś takiego? Przeczucie jakieś chyba. W każdym bądź razie zakończenie mimo wszystko faktycznie trochę trzyma w napięciu. I dlatego strasznie ciekawa jestem kolejnego rozdziału. Mam nadzieję, że nie każesz nam na niego długo czekać.
Pozdrawiam ^^
Alex
I zaczęła się w końcu prawdziwa akcja ;D ODcinek św8ietny, chociaż dopiero dzisiaj się za niego zabrałam ;D
Nie chcę się mi dłużej rozpisywać, w każdym razie czekam na kolejny ;*
A teraz idę zdrowieć ;D
Bye-Nyappy ;*
A przypomniałam sobie. Chciałam jeszcze przekazać, że jakaś piosenka Kanon Wakeshimy będzie użyta w grze. Tak napisałam, bo o ile pamiętam, to ją lubisz ;*
@ Aikee_chan
Nie zostawiaj swojego opka! Zresztą ja na pewno będę je czytać, choć jak będę się tak jak teraz zajmować moim, to pewnie już nikt tego nie przeczyta^^
@ Alex
No tak, Ty nie lubisz takich opisów, choć teraz zastanawiam się czy mogę się posunąć do czegoś więcej, bo nie chcę stracić czytelników^^
@ Aijou
Ty za to kochasz taki akcje^^ A co do Kanon to ją nawet lubię:D Ale nie mam pojęcia o jaką Ci grę chodzi:D